Dominika Ćosić mąż dzieci – tajemnice życia prywatnej strony dziennikarki
Choć Dominika Ćosić od lat gości w mediach jako ekspertka od Bałkanów i spraw unijnych, jej życie prywatne pozostaje zagadką. Dziennikarka, która zbudowała karierę na relacjonowaniu konfliktów i politycznych zawirowań, sama skutecznie strzeże swoich sekretów. Czy za fasadą profesjonalizmu kryje się historia miłosna godna bałkańskiego serialu? A może po prostu woli, by mówiono o jej reportażach, a nie o rodzinie?
Czy Dominika Ćosić ukrywa rodzinę za zasłoną milczenia?
W świecie, gdzie influencerzy dzielą się nawet poranną kawą, Dominika Ćosić to rzadki okaz. Jej profil na Instagramie wypełniają zdjęcia z podróży, fragmenty książek i migawki z brukselskich korytarzy, ale ani śladu po mężu czy dzieciach. Choć internet pełen jest spekulacji, dziennikarka nie potwierdza ani nie zaprzecza plotkom. – To jej sposób na ochronę prywatności – komentują współpracownicy. Jak udaje jej się utrzymać taki reżim w epoce oversharingu? Może kluczem jest... bałkańska szkoła przetrwania?
Od filologii do frontowych doniesień – jak zaczęła się kariera Ćosić?
Urodzona w 1976 roku w Krakowie, absolwentka filologii serbskiej i chorwackiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, szybko zamieniła akademickie teorie na dziennikarską praktykę. Pierwsze teksty publikowała w „Czasie Krakowskim”, by w 1995 roku wskoczyć do głębokiej wody – do redakcji „Dziennika Polskiego”. Prawdziwy przełom nastąpił jednak w 1998 roku, gdy postanowiła zrozumieć bałkański węzeł gordyjski od środka. Jej reportaże z ogarniętej wojną byłej Jugosławii czytało się jak thriller polityczny.
Dlaczego Bruksela stała się jej drugim domem?
Gdy w 2003 roku przeniosła się do stolicy Unii Europejskiej, niektórzy dziwili się: czy ekspertka od Bałkanów odnajdzie się w świecie eurokratów? Okazało się, że to idealne połączenie. Jako korespondentka relacjonowała rozszerzenie UE o państwa bałkańskie, łącząc reporterski pazur z wiedzą historyczną. – To właśnie w Brukseli widać, jak geopolityka miesza się z biurokracją – żartowała w jednym z wywiadów. Jej teksty dla „Wprost” czy „Polityki” często przewidywały trendy, które inni dostrzegali lata później.
Instagram vs tradycyjne media – gdzie prawdziwa Ćosić?
Choć w social mediach królują krótkie filmiki, Dominika Ćosić udowadnia, że wartość ma też slow content. Jej Instagram to nie tylko zawodowe osiągnięcia, ale i osobiste pasje: od fotografii ulicznej po cytaty z Ivo Andricia. Czy to właśnie tu – między wierszami – ukrywa się ślad życia prywatnego? Fani wypatrują podwójnych filiżanek kawy (dla kogo ta druga?) czy dziecięcych rysunków w tle zdjęć. Ona jednak pozostaje nieugięta: żadnych hashtagów #rodzinnyczas.
Czy dziennikarka może być jednocześnie enigmą?
W czasach, gdy każdy publiczny krok jest analizowany, Dominika Ćosić pisze własne zasady. Jej postawa przypomina nieco bohaterów z Bałkanów: twardy profesjonalizm na pierwszej linii, zaś życie prywatne – strzeżone jak twierdza. Czy to świadomy wybór, czy może efekt środowiska? – W naszej branży prywatność to luksus – przyznała kiedyś w rzadkim wywiadzie. Jej koledzy po fachu podkreślają: to nie tajemniczość, lecz profesjonalne wyczucie granic.
Co zostało w cieniu sukcesów – książki, nagrody, inspiracje
Oprócz dziennikarstwa, Ćosić rozwija drugi front: literacki. Jej książki o transformacji krajów postjugosłowiańskich łączą reporterską precyzję z eseistyczną głębią. Czy w którejś z postaci literackich przemyciła wątek autobiograficzny? Krytycy dopatrują się podobieństw między bohaterkami jej powieści a... no właśnie, kim? To kolejna zagadka. Pewne jest jedno: jej teksty mają w sobie tę samą intensywność, co relacje z oblężonego Sarajewa.
Czego możemy się nauczyć od Dominiki Ćosić?
W epoce kultury celebryckiej, historia tej dziennikarki to przypomnienie: sukces można budować bez reality show. Jej kariera – od krakowskich redakcji po brukselskie salony – pokazuje siłę specjalizacji. A życie prywatne? Może właśnie dzięki temu, że pozostaje tabula rasa, jej głos w sprawach publicznych brzmi wyraźniej? Albo po prostu – jak mawiają na Bałkanach – „ko je čuje, neka čuje”. Kto słyszy, niech słucha. Reszta? To już temat na kolejny reportaż.