Justyna Święty-Ersetic dzieci – czy sportowa kariera przekreśla plany macierzyńskie?
Justyna Święty-Ersetic to postać, która na bieżni zdobywa medale, a w życiu prywatnym… no właśnie. Choć jej nazwisko kojarzy się z złotem olimpijskim i rekordami na 400 metrów, wiele osób zastanawia się, co kryje się za drzwiami domu tej utytułowanej lekkoatletki. Czy plany rodzinne zeszły na dalszy plan przez sportowy pośpiech? I jak wygląda codzienność kobiety, która w jednej ręce trzyma medal, a w drugiej – życie pełne wyzwań?
Czy bieg przez życie to jedyna trasa Justyny?
Urodzona w Raciborzu w 1992 roku, od dziecka biegała – najpierw za marzeniami, potem po laury. Jej ścieżkę przeciął jednak nie tylko sport. W 2017 roku stanęła na świecznikowym dywanie u boku Dawida Ersetica, zapaśnika i miłości z licealnych lat. Para, która razem studiowała na AWF w Katowicach, od lat tworzy zgrany duet. Choć na co dzień łączą ich treningi i rywalizacja, w rozmowach z mediami podkreślają, że równowaga między sportem a życiem prywatnym to ich priorytet. Na razie jednak w ich harmonogramie nie ma miejsca na pieluszki i nocne pobudki – dzieci to temat na przyszłość.
Medale zamiast wózków – jakie sukcesy przyćmiły macierzyństwo?
Gdyby zebrać wszystkie trofea Święty-Ersetic, powstałaby imponująca kolekcja: złoto olimpijskie z Tokio w sztafecie mieszanej, srebro w sztafecie 4×400 m, medale mistrzostw Europy i świata. Do tego Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski wręczony w 2021 roku. Czy w takim tempie można w ogóle znaleźć czas na myślenie o dziecku? Dla Justyny wyzwania to chleb powszedni – służyła w wojsku, pełniła funkcję w CSWIiCh we Wrocławiu, a od 2024 roku jest radną Raciborza. Jej kalendarz przypomina planszę do gry w Tetris – każdy klocek musi pasować idealnie.
Dlaczego stadion nie zastąpi przedszkola?
Choć fani regularnie zasypują parę pytaniami o potomstwo, Święty-Ersetic nie daje się wciągnąć w spekulacje. W wywiadach podkreśla, że macierzyństwo to decyzja, a nie obowiązek. „Najpierw chcemy się ustabilizować” – mówi, mrugając do męża. A stabilizacja w ich przypadku oznacza ciągłe podróże, treningi i walkę o kolejne podium. W świecie, gdzie kariera sportowca bywa krótka jak sprint, każdy sezon liczy się podwójnie. Może więc dzieci poczekają na swoją kolej – jak zawodnicy w sztafecie?
Czy społecznikostwo to jej drugie imię?
Gdy nie trenuje, Justyna angażuje się w działalność społeczną. Jako radna Raciborza walczy o sprawy lokalnej społeczności, a jej wojskowa przeszłość nadal kształtuje charakter. To kobieta, która wie, czym jest dyscyplina – zarówno na bieżni, jak i w życiu. Być może właśnie ta żelazna konsekwencja sprawia, że nie ulega presji otoczenia. „Wszystko w swoim czasie” – zdaje się mówić, gdy kamery gasną.
Co przyniesie przyszłość – metry czy metraż?
Dziś Justyna Święty-Ersetic stoi przed wyborem, który wielu wydaje się oczywisty: kontynuować spektakularną karierę czy skupić się na rodzinie? Ona jednak nie lubi czarno-białych scenariuszy. Jej życie to raczej mieszanka szarości z błyskami złota – dosłownie i w przenośni. Być może za kilka lat zamiast relacji z mistrzostw, przeczytamy o pierwszych krokach małego Ersetica. Albo o kolejnym medalu. A może i o jednym, i o drugim? W końcu dla kogoś, kto pokonał 400 metrów w 50 sekund, multitasking to chyba pestka.