Maciej Zakościelny żona dzieci – jak aktor godzi rodzicielstwo z karierą po rozstaniu?
Życie prywatne Macieja Zakościelnego od lat przyciąga uwagę mediów, ale dopiero ostatnie wydarzenia odsłoniły kulisy jego rodzinnych wyzwań. Aktor, znany z ról w produkcjach takich jak „Na Wspólnej” czy „Komisarz Alex”, przez dekadę tworzył związek z Pauliną Wyką – modelką i matką jego dwóch synów: Borysa (ur. 2016) oraz Aleksa (ur. 2018). W 2024 roku para ogłosiła rozstanie, a wraz z nim – nowy rozdział w życiu rodzinnym. Jak dziś wygląda rodzicielska układanka Zakościelnego? I czy opieka naprzemienna to jedyna metoda na zachowanie równowagi?
Czy tydzień u mamy, tydzień u taty to przepis na udane rodzicielstwo?
Po rozstaniu z Wyką, Zakościelny postawił na współpracę rodzicielską, która ma zapewnić synom stabilność. System naprzemiennej opieki, w którym chłopcy spędzają po siedem dni z każdym z rodziców, nie jest rozwiązaniem idealnym – wymaga precyzyjnego planowania i… kalendarza pełnego zaznaczonych na żółto terminów. „Najważniejsze, by dzieci czuły się kochane, niezależnie od tego, czy są u mnie, czy u Pauliny” – podkreśla aktor w wywiadach. Czy ten model sprawdzi się w długiej perspektywie? Czas pokaże, ale już teraz widać, że oboje rodziców traktuje go jak rodzinną misję.
Jak być tatą na pełen etat, gdy kręci się kolejny sezon?
Zakościelny nie ukrywa, że łączenie kariery z rodzicielstwem to nie bułka z masłem. „Czasem zabieram chłopaków na plan – śmieją się, że już wiedzą, jak działa kamera lepiej niż niektórzy asystenci” – opowiada z przymrużeniem oka. Kluczem okazuje się jednak… rodzinny backup. Aktor przyznaje, że bez pomocy brata, który angażuje się w opiekę nad siostrzeńcami, trudno byłoby mu pogodzić zawodowe zobowiązania z ojcowskimi obowiązkami. „To nie wstyd prosić o pomoc” – mówi, podkreślając, że wsparcie bliskich to jego tajna broń.
Czy rozstanie rodziców musi oznaczać wojnę o dzieci?
W przypadku Zakościelnego i Wyki – nie. Para, mimo zakończenia związku, postawiła na dyplomację w imię dobra synów. „Nie chcemy, by kiedykolwiek poczuli, że muszą wybierać między nami” – tłumaczy aktor. Ich porozumienie bez sądowych bitew to rzadkość w świecie celebryckich rozstań. Czy to zasługa dojrzałości, czy może strategii „dla mediów”? Faktem jest, że oboje unikają publicznego prania brudów, a w zamian fundują synom coś więcej niż sztuczny uśmiech – autentyczne poczucie bezpieczeństwa.
Rodzicielstwo jako rola życia – czy Zakościelny gra tu główną postać?
Aktor, który na ekranie często wciela się w twardzieli, w życiu prywatnym odsłania zupełnie inne oblicze. „Bycie ojcem to jedyna rola, która nie ma przerwy na kawę” – żartuje, ale w jego słowach czuć powagę. Wyjątkową relację z synami buduje przez proste rytuały: wspólne gotowanie („Borys mistrzowsko miesza sos!”), wycieczki rowerowe czy… odrabianie lekcji między próbami tekstu. „Aleks ostatnio spytał, czy jak dorośnie, też będzie mógł nosić garnitur jak w filmach. No i jak tu nie rozpływać się nad tym?” – dodaje z typowym dla siebie ojcowskim sentymentalizmem.
Choć życie Macieja Zakościelnego przypuje dziś innym rytmem niż dekadę temu, jedno pozostaje niezmienne: jego synowie to centrum prywatnego wszechświata. A czy naprzemienna opieka, pomoc brata i rodzicielski dryg wystarczą, by utrzymać ten układ w równowadze? Cóż – jak mawiają w teatrze: „show must go on”. W tym przypadku – ku uciesze dwóch małych widzów, dla których tata zawsze będzie najlepszym aktorem.