Mariola z Drwali miejsce zamieszkania – jak urzędniczka z Sejmu została królową bieszczadzkich ostępów?
Gdy serial dokumentalny „Drwale i inne opowieści Bieszczadu” podbił serca widzów, jedną z jego najbarwniejszych postaci okazała się Mariola z Drwali. Jej decyzja o porzuceniu miejskiego życia na rzecz bieszczadzkiej głuszy wzbudziła zachwyt i niedowierzanie. Czy da się zamienić garnitur urzędniczki na strój drwala? I co kryje się za tajemniczym adresem jej samowystarczalnego gospodarstwa?
Czy Bieszczady to raj dla uciekinierów od cywilizacji?
Mariola z Drwali nie wybrała losowej lokalizacji – jej dom znajduje się w sercu Bieszczad, regionu, gdzie dzika przyroda wciąż dyktuje warunki. Choć dokładne współrzędne pozostają tajemnicą (co tylko podsycza ciekawość fanów!), wiadomo, że otacza ją połoniny, lasy i szlaki, po których hasają wilki i rysie. To nie miejsce dla miłośników wygód – tu liczy się umiejętność przetrwania w rytmie natury.
Urzędniczka w Sejmie vs. drwal z pasją – która wersja Marioli jest prawdziwa?
Zanim Mariola zaczęła nosić gumofilce, przez lata nosiła szpilki – i to w Sejmie RP! Jej życie w Warszawie toczyło się między biurkiem a metrem, ale stres i rutyna sprawiły, że postanowiła… spakować plecak i zniknąć. – To nie była ucieczka, tylko powrót do siebie – tłumaczy w jednym z wywiadów. I tak oto kobieta, która znała na pamięć paragrafy, nauczyła się rąbać drewno i doić krowy.
Samowystarczalność w praktyce – czy da się żyć bez sklepu?
Gospodarstwo Marioli to manifest niezależności. Jej dni wypełniają: wypas huculskich koni, wytwarzanie serów w przydomowej serowni i walka z kaprysami bieszczadzkiej pogody. – Ludzie pytają, czy nie tęsknię za kawiarniami. A ja? Mam własne mleko, chleb z pieca i widok, za który turyści płacą fortunę – śmieje się w dokumentacji. Jej tradycyjne oscypki stały się już lokalną legendą.
Hucuły, sery i… Instagram – jak pogodzić tradycję z XXI wiekiem?
Choć Mariola żyje z dala od zgiełku, nie jest całkiem offline. Jej profile społecznościowe (utrzymane w estetyce „złap mnie, jeśli potrafisz”) przyciągają miłośników ekologicznego stylu życia. Fotografie koni na tle mgieł, tutoriale z serowarstwa i filozoficzne cytaty o wolności – wszystko to podszyte jest ironią. – Kiedyś pisałam pisma urzędowe, teraz opisuję, jak zrobić masło. To lepsze CV! – żartuje.
Plany na przyszłość – czy bieszczadzka pustelnica zamieni się w guru?
Mariola nie chce zostać celebrytką, ale… ma plany. Wśród nich jest stworzenie warsztatów survivalowych dla miejskich marzycieli. – Nie nauczę was, jak być drwalem w tydzień, ale pokażę, że strach przed zmianą to najgorszy doradca – zapowiada. Czy w jej chatce zabraknie miejsca dla nowych gości? Na razie woli, by to Bieszczady mówiły za nią. I trzeba przyznać – robią to głośno.
Czy historia Marioli to przepis na szczęście?
Jej życie nie jest usłane różami – brak prądu bywa uciążliwy, a zimą temperatura spada poniżej -20°C. Ale właśnie w tym tkwi sedno: Mariola z Drwali nie sprzedaje bajek, tylko dowód, że prawdziwa rewolucja zaczyna się w głowie. A czasem – na końcu bieszczadzkiej drogi, gdzie nie dojeżdża nawet listonosz.