Novak Djoković dzieci – jak tenisowy mistrz układa puzzle rodzinnego szczęścia?
Gdy Novak Djoković nie dominuje na kortach, jego życie kręci się wokół dwójki małych bohaterów: Stefana i Tary. Tenisowy gigant, znany z nieugiętej woli walki, w domu zamienia się w czułego ojca, który z równą pasją podchodzi do rodzicielstwa co do serwisów. Razem z żoną, Jeleną Ristić, tworzą rodzinę, która – choć żyje w świetle reflektorów – strzeże swojej prywatności jak mistrzowskiego podania.
Czy Stefan i Tara odziedziczyli geny tenisowego orła?
Stefan Djoković, starszy z rodzeństwa, przyszedł na świat w październiku 2014 roku. Już jako 10-latek zdradza zainteresowanie sportem, który uczynił jego ojca legendą. Choć Novak podkreśla, że nie zmusza syna do gry w tenisa, chłopiec sam garnie się do rakiety. „Widzę w nim iskrę” – przyznał serbski mistrz w wywiadzie, dodając z przymrużeniem oka: „Ale jeśli wybierze golfa, też się nie obrażę”.
Młodsza siostra, Tara (ur. 2017), woli pląsy niż plątaninę na korcie. Podczas Australian Open 2025 skradła show, gdy w trakcie wywiadu z ojcem krzyknęła: „Tato, szybciej, chcemy już iść na lody!”. Jej spontaniczność stała się viralem, a fani uznali, że to dziedziczny talent do przyciągania uwagi – choć w zupełnie innej dyscyplinie.
Jak Djokoviciowie chronią dzieci przed medialnym tsunami?
W czasach, gdy dzieci celebrytów często stają się memami zanim nauczą się czytać, rodzice Stefana i Tary stosują politykę zero tolerancji dla tabloidów. Na Instagramie Novaka próżno szukać rodzinnych fotek z widocznymi twarzami pociech. „Nie chcę, by ich dzieciństwo było komentarzem pod postem” – tłumaczy 24-krotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych.
Ich domowe zasady mogłyby zawstydzić szwajcarski timing: zakaz używania smartfonów, ograniczony dostęp do internetu i rygorystycznie filtrowane treści. „Wychowujemy ich jak każde normalne dzieci” – mówi Jelena w wywiadach, choć trudno uznać za „normalne” dorastanie z widokiem na kort Rolanda Garrosa.
Rodzinny team Djoković – kto gra pierwsze skrzypce?
Gdy Novak walczy o kolejne trofeum, na trybunach zawsze rozbrzmiewa jego osobista sekcja kibicowska. Jelena, dyplomantka prestiżowej uczelni handlowej, łączy rolę matki z kierowaniem Fundacją Novaka Djokovicia. „To moja druga rakieta” – żartuje tenisista, którego małżonka od szkolnej ławki stała się równoprawną partnerką w życiowych decyzjach.
Ich relacja to mix tradycji i nowoczesności: choć poznali się jako nastolatkowie, unikają publicznego romansowania. „Miłość? To nasza prywatna strefa” – podkreśla Jelena, która nawet na galach z pucharami pojawia się w eleganckich, lecz pozbawionych ekstrawagancji stylizacjach.
Marbella – rodzinna przystań czy tenisowe centrum dowodzenia?
Willę w Marbelli Djokoviciowie wybrali nie tylko dla słońca. To strategiczna lokalizacja: blisko do europejskich turniejów, za to daleko od paparazzich. „Tu Stefan może grać w piłkę na ulicy, a Tara zbierać muszelki” – opowiada Novak, który w Hiszpanii zbudował dom z prawdziwego zdarzenia, nie zaś kolejny „hotel dla milionerów”.
W ich codzienności jest miejsce i na treningi, i na rodzinne rytuały: wspólne śniadania, wieczory z planszówkami czy lekcje serbskiego. „Dzieci wiedzą, że tata czasem wyjeżdża, ale zawsze wraca” – mówi mistrz, który po każdym zwycięstwie dzwoni do domu, zanim jeszcze odbierze puchar.
Co kryje się w plecaku małych Djokoviciów?
Życie w cieniu legendy ma swoje plusy: Stefan już trenował z Federerem, a Tara dostaje autografy od Świątek. Ale rodzice pilnują, by dorastali w normalności. Chłopak uwielbia matematykę, dziewczynka marzy o zawodach w balecie. „Mogą być kim chcą” – deklaruje ojciec, który sam jako dziecko wybrał tenis zamiast narciarstwa.
Gdy media pytają o plany sportowej dynastii, Novak żartuje: „Może założą duet – on tenis, ona sambę?”. Jedno jest pewne: bez względu na to, jak potoczą się ich drogi, Stefan i Tara już zapisali się w historii jako najsłodszy „doping” w karierze serbskiego orła.