Znane osoby

Rena Rolska rodzice – tajemnice artystycznych korzeni gwiazdy estrady

W świecie polskiej muzyki i teatru Rena Rolska zapisała się jako ikona elegancji i niezapomnianych interpretacji. Ale za sukcesem artystki stało coś więcej niż talent – rodzice, którzy odcisnęli niezatarte piętno na jej drodze. Kim byli Marian i Halina, ludzie, którzy zamiast nut i scenariuszy przekazali córce coś znacznie cenniejszego?

Czy talent Rolskiej był rodzinnym spadkiem?

Ojciec artystki, Marian Rollinger, z pozoru nie miał wiele wspólnego ze światem sztuki. Absolwent wydziału matematyczno-przyrodniczego Uniwersytetu Lwowskiego, pracownik Głównego Urzędu Miar, a później kierownik oddziału w Siedlcach – czy taki życiorys zapowiadał ojca przyszłej gwiazdy? A jednak to właśnie on, uczestnik kampanii wrześniowej i jeniec oflagu, przekazał córce dyscyplinę i upór. Czy wojenna zawierucha przygotowała go do roli mentora? Paradoksalnie, lata spędzone za drutami obozów jenieckich nauczyły go, jak chronić marzenia – nawet te najbardziej kruche, jak dziecięce pasje Reginy.

Halina Sokołowska – dlaczego romanse zastąpiła rodzinną codziennością?

Matka Rolskiej to postać niczym z rosyjskiej ballady. Halina z Kresów, której głos mógłby konkurować z zawodowymi śpiewaczkami, wybrała jednak… garnki i kołyskę. Jej rosyjskie romanse rozbrzmiewały tylko w domowym zaciszu, po cichu, jakby wstydziły się własnego piękna. Czy to właśnie ta zgaszona ambicja sprawiła, że w córce roznieciła artystyczny ogień? W czasie okupacji, gdy Warszawa płonęła, Halina organizowała potajemne lekcje muzyki. Fortepian stał się w ich domu bronią przeciwko szarości – a mała Regina uczyła się, że sztuka to nie fanaberia, lecz powietrze, bez którego się nie da oddychać.

Jak wojenna zawierucha kształtuje artystyczną wrażliwość?

Rodzice Rolskiej stworzyli kokon normalności w czasach, gdy świat walił się w gruzy. Marian, po powrocie z niewoli, i Halina, zmiatająca gruzy ze zburzonej Warszawy, budowali nie tylko dom – tworzyli laboratorium artystyczne. Czy lekcje gry na fortepianie wśród powojennych ruin to najlepsza inwestycja w przyszłość? Dla nich – tak. Regina, zamiast bawić się w chowanego między stosami cegieł, ćwiczyła gamy. Każdy dźwięk był protestem przeciwko chaosowi, każda etiuda – cegiełką w nowym świecie.

Czy komunizm mógł zatrzymać córkę matematyka i śpiewaczki?

Lata 50. wystawiły rodzinę Rollingerów na kolejną próbę. Młoda Rena, absolwentka elitarnego Liceum im. Żmichowskiej, marzyła o romanistyce. Ale system miał inne plany: punkty za pochodzenie społeczne przekreśliły uniwersyteckie aspiracje. Czy córka urzędnika i domowej śpiewaczki mogła stać się… buntowniczką? Paradoksalnie, odrzucenie przez UW stało się trampoliną – zamiast tłumaczyć francuskich poetów, Regina postanowiła śpiewać. Jej debiut w radiowej „Zgaduj zgaduli” w 1955 roku brzmiał jak zemsta na biurokratach: „Nie chcecie mnie na uniwersytet? Zobaczycie mnie na okładkach gazet!”.

Dlaczego gwiazda estrady zamieniła scenę na domowe pielesze?

Życie prywatne Rolskiej to gotowy scenariusz melodramatu. Dwa małżeństwa: pierwsze – młodzieńczy eksperyment z 1953 roku, drugie – z Marianem Jonkajtysem, aktorem, który dał jej najważniejszą rolę: matki. Gdy w 1972 roku przyszedł na świat syn Grzegorz, artystka bez wahania porzuciła estradę. Czy córka Haliny, która sama zrezygnowała ze śpiewu dla rodziny, powtarzała ten sam schemat? A może to nie rezygnacja, lecz nowy rozdział? Jonkajtysowie stworzyli dom, gdzie sztuka nie była rywalką, lecz częścią codzienności – tak jak u Marianów i Haliny.

Co zostało z domu przy ulicy… której już nie ma?

Dziś, patrząc na zdjęcia Rolskiej z czasów świetności, widać w jej geście echo matczynej gracji, w uporze – ojca frontowca. Warszawskie mieszkanie Rollingerów, gdzie fortepian sąsiadował z podręcznikami do matematyki, dawno zniknęło w wojennej pożodze. Ale jego duch przetrwał w piosenkach artystki: w finezyjnych frazach, które łączyły precyzję i emocje, niczym równania Mariana ozdobione nutą Haliny. Czy współczesne „gwiazdy” zrozumieją kiedyś, że za sukcesem nie stoją lajki, ale… rodzice, którzy potrafią zamienić wojnę w symfonię?