Romuald Czystaw śmierć – co ukrywa się za legendą rockowego wokalisty?
Jego głos rozbrzmiewał w największych hitach Budki Suflera, a sceniczna charyzma zapierała dech w piersiach. Romuald Czystaw, artysta, który na zawsze wpisał się w historię polskiego rocka, odszedł nagle, pozostawiając po sobie pytania i niedopowiedzenia. Dlaczego jego kariera potoczyła się tak nieoczekiwanie? I co tak naprawdę stało za tajemnicą jego przedwczesnej śmierci?
Jak zaczęła się przygoda Romualda Czystawa z muzyką?
Urodzony w 1950 roku w Warszawie, Romuald Czystaw już w liceum dał się poznać jako dusza sceny. Zaczynał w zespole Sekrety, by później przeskakiwać między formacjami jak Kwiaty Warszawy czy Dzikie Dziecko. Prawdziwy przełom nastąpił w 1978 roku, gdy zastąpił Stanisława Wenglorza w Budce Suflera. To właśnie z tym zespołem nagrał trzy kultowe płyty: „Na brzegu światła”, „Ona przyszła prosto z chmur” oraz „Za ostatni grosz”. Jego interpretacje utworów jak „Nie wierz nigdy kobiecie” stały się ikoniczne – głos Czystawa brzmiał jak mieszanka buntu i melancholii.
Dlaczego Czystaw opuścił Budkę Suflera – tajemnica czy zdrowie?
W 1982 roku, tuż po nagraniu trzeciego albumu, artysta niespodziewanie odszedł z zespołu. Oficjalnym powodem były problemy z głosem, ale plotki szeptały o tarapatach z… nadmiarem scenicznej energii. Jego miejsce zajął Felicjan Andrzejczak, a Czystaw – jak na prawdziwego rockmana przystało – spakował walizki i wyjechał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tam, z zespołem Romek’s Band, przerabiał The Beatles dla zagranicznych elit. Czy to była ucieczka, czy może nowy rozdział? Nawet po latach trudno rozszyfrować ten gest.
Emiraty, The Beatles i powrót na scenę – czy to koniec historii?
Choć wydawało się, że Czystaw zniknął z polskiego radaru, w 1999 roku powrócił jak burza. Wziął udział w trasie z okazji 25-lecia Budki Suflera, a nawet wystąpił z zespołem na prestiżowej Carnegie Hall w Nowym Jorku. Publiczność oszalała – jego „Za ostatni grosz” zabrzmiał jak manifest pokolenia. Paradoksalnie, ten comeback przypieczętował też jego legendę: artysty, który potrafi zawrócić z obranej drogi, by znów olśnić tłumy.
Nagła śmierć – co wiemy o ostatnich dniach wokalisty?
29 września 2010 roku Romuald Czystaw zmarł na atak serca w wieku 60 lat. Informację potwierdził Tomasz Zeliszewski z Budki Suflera, podkreślając, że strata była „ciosem dla całego środowiska”. Pogrzeb na warszawskim cmentarzu w Marysinie Wawerskim zgromadził rodzimych artystów i fanów, którzy żegnali go jako „głos pokolenia”. Dlaczego jednak tak mało mówiło się o jego zdrowiu? I czy rockandrollowy tryb życia mógł przyspieszyć tę tragedię?
Czystaw w pamięci fanów – dlaczego jego głos wciąż porusza?
Dziś, gdy odtwarzamy „Nie wierz nigdy kobiecie”, trudno nie zauważyć, że Czystaw śpiewał teksty, które stały się prorocze. Jego sceniczna autentyczność, połączona z nutą niedopowiedzenia, sprawia, że legenda wokalisty wciąż żyje. Był artystą, który nie bał się ryzykownych zwrotów akcji – od emigracji po powroty w blasku fleszy. A może właśnie ta nieprzewidywalność czyni go wciąż aktualnym? Jedno jest pewne: w historii polskiego rocka Romuald Czystaw na zawsze pozostanie postacią, która… nie uwierzyłaby w swój własny mit.