Szymon Hołownia żona – pilot myśliwca i tajemnica rodzinnego sukcesu
Gdy polityk i były prezenter telewizyjny postanowił związać się z kobietą w kombinezonie lotniczym, media z miejsca zapaliły czerwone światło. Urszula Brzezińska-Hołownia to nie tylko żona marszałka Sejmu, ale także pilot myśliwca MiG-29, która w męskim świecie wojskowych maszyn odnajduje się z gracją godną hollywoodzkiej produkcji. Jak wygląda życie u boku jednego z najbarwniejszych polskich polityków? I dlaczego to właśnie ona może być kluczem do zrozumienia sukcesu Hołowni?
Jak pilot myśliwca i polityk znaleźli wspólny język? Historia, która mogła powstać w scenariuszu
Ich drogi przecięły się w 2014 roku podczas kręcenia programu „Mam Talent!” w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Hołownia, wcielający się wówczas w rolę pseudo-pilota à la „Top Gun”, zauważył profil przyszłej żony w mediach społecznościowych. – To był jeden z tych momentów, gdy los podsuwa ci człowieka niczym scenariusz – żartował później polityk. Ślub w 2016 roku, z Marcinem Prokopem w roli świadka, przypieczętował związek, który od początku budził zaciekawienie.
Kobieta, która nie boi się grać z samolotami – czy kariera wojskowa to jej drugie imię?
Gdy większość żon polityków pojawia się w mediach w kontekście oficjalnych spotkań, Urszula Brzezińska-Hołownia regularnie… startuje z pasów lotniczych. Jako kapitan Sił Powietrznych RP i jedna z zaledwie czterech Polek pilotujących myśliwce, udowadnia, że mundur może być równie elegancki co wieczorowa suknia. – W kokpicie nie ma miejsca na polityczne gry – mówi z charakterystycznym uśmiechem. Jej codzienność to nie tylko walka o przestrzeń powietrzną, ale także walka ze stereotypami w męskim środowisku wojskowym.
Dwie córki, myśliwiec i polityka – jak to wszystko pogodzić?
Maria zwana Manią i Elżbieta – dwie energiczne dziewczynki, które wychowują się w domu, gdzie rozmowy o budżecie państwa przeplatają się z opowieściami o lotniczych akrobacjach. Urszula, wbrew pozorom, nie traktuje macierzyństwa jak kolejnego „zadania specjalnego”. – Zabieram córki na swoje wizyty lekarskie, żeby rozumiały znaczenie regularnych badań medycznych – zdradza w wywiadach. To połączenie wojskowej dyscypliny z czułością matki sprawia, że ich rodzinne zdjęcia wyglądają jak kadry z rodzinnej komedii.
Pierwsza obywatelka czy drugi pilot? Jaką rolę odgrywa u boku marszałka?
Gdy Szymon Hołownia startował w wyborach prezydenckich w 2020 roku, Urszula określiła siebie mianem „pierwszej obywatelki”, podkreślając swoją niezależność. – Nie zamierzam być dodatkiem do garnituru – deklarowała. Jej wsparcie dla męża przypomina nieco lotniczą kontrolę ruchu – zdystansowana, ale precyzyjna. Polityk często porównuje siebie do męża Angeli Merkel, żartując, że na oficjalnych spotkaniach bywa jedynym mężczyzną wśród żon głów państw.
Wiara, związki partnerskie i wojskowy dryl – o czym nie rozmawiają przy kolacji?
Choć Hołownia znany jest z katolickich poglądów, Urszula otwarcie przyznaje, że nie uczestniczy w praktykach religijnych męża. – Dajemy sobie przestrzeń – mówią zgodnie. W kwestiach społecznych pilotka ma jasne stanowisko: popiera związki partnerskie, ale przeciwstawia się małżeństwom jednopłciowym. To połączenie wojskowego konserwatyzmu z nowoczesnym myśleniem budzi czasem więcej pytań niż odpowiedzi.
Czy żona marszałka Sejmu może być… zwykłym człowiekiem?
Wbrew pozorom – tak. Urszula Brzezińska-Hołownia nie unika rozmów o codziennych wyzwaniach. Od wożenia dzieci do szkoły po planowanie lotów bojowych – jej kalendarz mógłby przyprawić o zawrót głowy niejednego menedżera. – Czasem żartuję, że moje życie to ciągłe lądowanie awaryjne – śmieje się w rozmowach z dziennikarzami. Jej sekret? Wojskowy dryl miesza z rodzicielskim luzem, tworząc mieszankę wybuchową… która jednak jakoś działa.
Co kryje się za drzwiami ich domu? Rodzinne rytuały w cieniu polityki
Choć Hołownia często podkreśla, że stara się oddzielać życie prywatne od publicznego, ich domowe anegdoty regularnie przeciekają do mediów. Jak choćby historia o tym, jak Urszula uczyła męża… pakować walizki. – W wojsku nie ma miejsca na bałagan – tłumaczyła, układając koszule w niemalże geometryczne wzory. Nawet ich córki zdają się rozumieć wyjątkowość sytuacji – podczas gdy koleżanki bawią się lalkami, one urządzają wyścigi samochodowe z miniaturowymi modelami myśliwców.
Czy ta historia ma morał? Przypadek czy świadomy wybór?
Para, która mogłaby być żywym dowodem na to, że przeciwieństwa się przyciągają, udowadnia, że w polityce – podobnie jak w lotnictwie – najważniejsze jest utrzymanie właściwego kursu. Urszula Brzezińska-Hołownia, zamiast stać w cieniu męża, stworzyła własną strefę powietrzną. I jak na prawdziwego pilota przystało – świetnie nią zarządza. Może więc zamiast pytać „jak ona to robi?”, powinniśmy zapytać: „kiedy weźmie nas na pokład?”.