Znane osoby

Tre Voci pochodzenie – czy trzej tenory to współczesna opera w dżinsach?

Gdy w 2015 roku połączyli siły trzej utalentowani śpiewacy, nikt nie spodziewał się, że stworzą muzyczne tsunami łączące potęgę opery z lekkością popu. Tre Voci, czyli dosłownie „trzy głosy”, to nie tylko nazwa zespołu, ale i manifest ich artystycznej tożsamości. Wojciech Sokolnicki, Mikołaj Adamczak i Miłosz Gałaj – każdy z nich mógłby śpiewać w najważniejszych operach Europy, ale postanowili… założyć dżinsy i podbić serca publiczności zupełnie nowym brzmieniem.

Skąd wzięli się trzej muszkieterowie opery?

Żeby zrozumieć fenomen Tre Voci, trzeba zajrzeć do ich indywidualnych historii. Wojciech Sokolnicki, znany jako Voytek Soko, to prawdziwy wirtuoz gardła – absolwent Akademii Muzycznej w Poznaniu, zdobywca Nagrody im. Jana Kiepury i zwycięzca Wielkiego Turnieju Tenorów. Gdyby operowe sceny miały swojego Jamesa Bonda, Sokolnicki byłby idealnym kandydatem na główną rolę.

Mikołaj Adamczak z Poznania? To człowiek, który w „Eugeniuszu Onieginie” Czajkowskiego zadebiutował, ale w duszy nosi francuskie chansons. Z kolei Miłosz Gałaj, wychowanek Trójmiasta, łączył aktorstwo z reżyserią, zanim zauroczył się poezją Edith Piaf. Trzy różne charaktery, trzy pasje, ale jeden wspólny mianownik – miłość do muzyki, która nie mieści się w sztywnych ramkach gatunków.

Jak z trzech solistów powstał jeden zespół?

Rok 2015 okazał się przełomowy. Pierwszy koncert w Krakowie, u boku legendarnej Grażyny Brodzińskiej, był jak artystyczny eksperyment. Czy tenory znające partytury Wagnera poradzą sobie z interpretacją współczesnych hitów? Publiczność w Chicago, gdzie już w 2016 roku zagrali w Copernicus Center, odpowiedziała owacjami na stojąco. Ich „Hallelujah” Cohena stało się wizytówką, a media zaczęły pisać o „operze w dżinsach”.

Próba sił w Eurowizji 2018 z utworem „Esistera”? Cóż, nawet brak awansu do finału nie przyćmił ich rosnącej popularności. Prawdziwy przełom przyniosła dopiero platynowa płyta „With Love” z 2020 roku. Nagrania z gościnnym udziałem orkiestr symfonicznych i koncert na EXPO 2020 w Dubaju pokazały, że Tre Voci to nie efemeryda, ale muzyczna instytucja.

Opera w dżinsach – jak brzmi połączenie klasyki z popem?

Wyobraź sobie, że „Skyfall” Adele nabiera mocy trzech tenorów, a „I don’t want to miss a thing” Aerosmith przeobraża się w dramatyczny duet z orkiestrą. To właśnie przepis Tre Voci: weź klasyczną technikę, dodaj aranżacje rodem z Hollywood, a na koniec zaskocz lekko przaśnym humorem między utworami. Ich koncerty to nie tylko śpiew – to teatralne show, gdzie fraka zastępują skórzane kurtki, a pomiędzy ariami słychać żarty o życiu na walizkach.

Współpraca z Garou przy „Belle” z „Notre Dame de Paris” w 2022 roku? To dowód, że włoscy kompozytorzy barokowi mogliby pozazdrościć im rozmachu. A gdy podczas Gali French Touch połączyli siły z francuską orkiestrą, nawet krytycy przyznali: to nie jest crossover, to jest rewolucja.

Czy Tre Voci podbiją światową scenę?

Od występu w Tauron Arenie podczas benefisu Agnieszki Radwańskiej po koncerty na Wakacyjnej Trasie Dwójki – polska publiczność oszalała na ich punkcie. Ale czy trzy głosy z Poznania, Krakowa i Gdańska mają szansę podbić świat? Platynowe płyty, współpraca z międzynarodowymi producentami i zaproszenia na festiwale w Europie zdają się mówić: „Esistera”, czyli po włosku „będzie istnieć”.

Jedno jest pewne: Tre Voci udowodnili, że opera nie musi być muzealnym eksponatem. Może być żywa, zaskakująca i… ubrana w dżinsy. A gdy Voytek, Mikołaj i Miłosz wychodzą na scenę, nawet puryści od bel canto zaczynają udawać, że nie podrygują w rytm ich coveru „My Heart Will Go On”.