Znane osoby

Vivian Kowalewska – Kubański płomień w życiu polskiego aktora. Co łączyło ją z Krzysztofem Kowalewskim?

Egzotyczna uroda, temperament jak karaibski huragan i życie, które mogłoby posłużyć za scenariusz melodramatu. Tak w kilku słowach można opisać Vivian Kowalewską, z domu Rodriguez – kobietę, która na krótko, ale intensywnie, zawładnęła sercem legendarnego Krzysztofa Kowalewskiego. Jej historia to mieszanka namiętności, trudnych wyborów i rodzinnych dramatów, które do dziś budzą emocje.

Jak Kubańska tancerka podbiła serce polskiego aktora?

Gdy w 1966 roku Krzysztof Kowalewski wszedł do warszawskiego klubu SPATiF, nie spodziewał się, że tej nocy jego życie nabierze rumieńców niczym kubański mojito. Vivian Rodriguez – kreolska piękność z domieszką krwi indiańskiej – tańczyła tam jak żywioł. Aktor, wówczas u progu kariery, nie miał szans. „Zmiotła mnie z planszy jednym spojrzeniem” – wspominał później. Romans rozkwitł błyskawicznie, a już po kilku miesiącach para stanęła na ślubnym kobiercu. W grudniu 1967 roku przyszedł na świat ich syn Wiktor, co na moment scaliło ten polsko-karaibski miszmasz.

Czy miłość przetrwała próbę czasu… i klimatu?

Niestety, gorące uczucia szybko zderzyły się z murem rzeczywistości. Vivian, która zostawiła na Kubie starszego syna Cliffa, początkowo nie mogła sprowadzić go do Polski. Gdy wreszcie się to udało, okazało się, że polski klimat działa na nią jak zimny prysznic – dosłownie i w przenośni. Tymczasem Kowalewski, coraz bardziej zaabsorbowany rozwijającą się karierą, nie potrafił znaleźć czasu na gaszenie rodzinnych pożarów. „Była jak cygaro – piękna, ale parząca” – żartował po latach aktor, choć w tej metaforze kryło się więcej goryczy niż humoru.

Paryż vs. Warszawa – dlaczego małżeństwo Kowalewskich rozpadło się po trzech latach?

Decyzja Vivian o nagłym wyjeździe do Paryża w 1970 roku zszokowała wszystkich. Aktor został sam z dwójką dzieci – Wiktorem i Cliffem. Plotki mówiły o kolejnym mężczyźnie, ona sama twierdziła, że duszą ją „polskie chmury i ciasne horyzonty”. Faktem jest, że Kowalewski nigdy nie wybaczył tej ucieczki. „Kochałem ją jak szaleniec, ale żyć z nią się nie dało” – wyznał w jednym z wywiadów. Ciekawe, że nawet po rozwodzie Vivian konsekwentnie używała nazwiska męża – może jako pamiątki po najgorętszym rozdziale życia?

Co stało się z kubańską muzą po opuszczeniu Polski?

Paryż okazał się kolejnym przystankiem, nie celem. Vivian Kowalewska przez lata balansowała między Europą a Karaibami, choroba jednak stopniowo przykuła ją do łóżka. Paradoksalnie, to syn Wiktor – dziecko porzucone w Polsce – stał się jej opiekunem w ostatnich latach. Aktor spotykał ją rzadko, najważniejsze było pożegnanie na jego ślubie. Gdy odeszła, media obiegło zdjęcie Wiktora przytulającego urnę z prochami obojga rodziców – symboliczne zamknięcie burzliwej rodzinnej sagi.

Jaką spuściznę pozostawiła po sobie Vivian Kowalewska?

Choć jej związek z Krzysztofem Kowalewskim trwał krócej niż niejedna telenowela, Vivian na zawsze wpisała się w historię polskiego show-biznesu. Syn Wiktor odziedziczył po rodzicach artystyczną wrażliwość, a wnuczka Sasha stała się żywym dowodem, że kubański gen urody nie da się zatrzeć nawet przez pół wieku. Warto pamiętać, że za legendą „aktora z charakterem” stała kobieta, która… miała go aż nadto. Jej historia to przypowieść o tym, jak miłość może być jednocześnie najpiękniejszą przygodą i najtrudniejszą lekcją życia.